E-mentor nr 2 (34) / 2010
Spis treści artykułu
- Wprowadzenie
- Dwa przykłady z życia
- Trochę liczb
- Edukacja w sieci i poprzez sieć - Polska i świat
- SaaS - brama do krainy Web 2.0
- W nieznanym terenie potrzebna jest mapa
- Można też chodzić przetartymi szlakami
- Czas zacząć
Informacje o autorze
Przypisy
1 Przykład zaczerpnięty z opracowania: What E-Living is Teaching E-Learning, z serii: Motorola Leadership Series.
2 Przykład zaczerpnięty z epilogu do książki: W. Richardson, Blogs, wikis, podcasts and other powerful Web tools for classrooms, Corwin Press 2009.
3 Furl - serwis sieciowy umożliwiający kolekcjonowanie adresów internetowych. Więcej na ten temat można przeczytać na stronie: http://www.internetmaker.pl/artykul/3731,1,furl_czyli_zakladki_w_sieci.html, [07.04.2010].
4 Informacje pochodzą z raportu opublikowanego w lutym 2010 r., powstałego na podstawie danych zbieranych w okresie: czerwiec-wrzesień 2009 r., http://www.pewinternet.org/Reports/2010/Social-Media-and-Young-Adults.aspx?r=1, [08.04.2010].
5 Pew Research Center Publications on Internet and Technology, http://pewresearch.org/pubs/1484/social-media-mobile-internet-use-teens-millennials-fewer-blog, [07.04.2010].
6 Pełny tekst raportu dostępny jest m.in. pod adresem: http://mediamikser.pl/article/61906/raport-strategiczny-iab-polska-internet-2008, [08.04.2010].
7 iTunes U, http://www.apple.com/education/itunes-u/whats-on.html, [11.04.2010].
8 SciVee, http://www.scivee.tv, [12.04.2010].
9 Prezi, http://prezi.com, [12.04.2010]
10 Mindomo, http://www.mindomo.com, [12.04.2010].
11 Udutu, http://www.udutu.com, [12.04.2010]
12 Wszystkie wymienione nazwy są autentyczne, jednak ich rozszyfrowanie pozostawiam czytelnikom.
13 Blog można znaleźć pod adresem: http://janeknight.typepad.com/socialmedia/, jest częścią portalu Centre for Learning & Performance Technologies, utworzonego i prowadzonego przez Jane Hart, [11.04.2010].
14 Learning with 'e's, http://steve-wheeler.blogspot.com/.
15 Go2Web20, http://www.go2web20.net/
16 Zadanie realizowane było przez studentów informatyki w ramach przedmiotu Multimedia i ich zastosowania
17 Wikis In Education, http://wikisineducation.wetpaint.com/, [12.04.2010].
18 W literaturze spotyka się także określenie "korzyść z zapóźnienia" - "latecomer advantage".
19 J. Cieslik, Nowoczesne technologie edukacyjne a "korzyści z zacofania", [w:] M. Dąbrowski, M. Zając (red.), Rozwój e-edukacji w ekonomicznym szkolnictwie wyższym, FPAKE, Warszawa 2005, http://www.e-edukacja.net/druga/e-edukacja.pdf, [08.04.2010].
Edukacyjna kraina Web 2.0 - miniprzewodnik
Maria Zając
Wprowadzenie
Początkowo niniejszy artykuł miał być próbą diagnozy stanu wykorzystania technologii Web 2.0 w polskiej e-edukacji, jednakże brak rzetelnych danych spowodował częściowe odejście od pierwotnego zamysłu i prezentowany tekst należy traktować raczej jako nieformalną podpowiedź, co można i należałoby zrobić aby edukacja - nie tylko ta określana przedrostkiem "e" - lepiej spełniała wymogi współczesnego społeczeństwa, które określane jest mianem społeczeństwa opartego na wiedzy. Formułowane w artykule tezy wynikają z osobistych doświadczeń oraz obserwacji autorki, zbieranych w różnych kontekstach i środowiskach. Wskazują one, iż w dalszym ciągu nie nadążamy za zmianami, jakie następują, a w każdym razie powinny następować, w edukacji (także w e-edukacji) ze względu na coraz bardziej powszechną w życiu społeczeństw obecność technologii informacyjno-komunikacyjnych. Niestety polski e-learning, tak jak cała edukacja, jest bardzo statyczny, nastawiony na przekaz treści, a nie na jej tworzenie. Chociaż nikt chyba nie kwestionuje aktualnych trendów wyrażanych w sformułowaniach: nauczanie zorientowane na ucznia (learner-centered teaching) oraz uczenie się mierzone (konkretnymi) rezultatami (outcomes-based learning), to jednak praktyka, zarówno szkolna, jak i akademicka, pokazuje, że w sposobie nauczania zmieniło się niewiele albo prawie nic. W niniejszym artykule zostanie ukazane, że sporo zależy od nauczycieli i od ich otwartości na zmiany. Warto przy tym zaznaczyć, że - choć niniejsze rozważania miały z założenia dotyczyć e-edukacji - zasadne wydaje się rozszerzenie prezentowanych tutaj postulatów na całą edukację, gdyż wszechobecność technologii komunikacyjnych, w tym także technologii mobilnych, sprawia, iż powoli zacierają się granice pomiędzy edukacją zdalną i stacjonarną. Coraz częściej mówi się o konieczności zmian (czy wręcz rewolucji) w edukacji jako takiej, a ich przyczyną są właśnie technologie i sposób, w jaki wpływają one na życie jednostek i całych społeczeństw.
Dwa przykłady z życia
Przykład 11
Powiedzmy, że ma na imię Joe. Ma 17 lat i mieszka, a właściwe żyje, w dwóch miejscach równocześnie. Jednym z nich jest Canton, w stanie Ohio, ale Joe "żyje" również w sieci. Wstaje zwykle ok. 7 rano, natychmiast bierze swój smartphone, sprawdza e-maile i SMS-y, których jest około 20. Ubierając się, odpisuje na otrzymane wiadomości, podczas śniadania sprawdza wyniki ostatnich meczów swojej ulubionej drużyny i zaczyna wysyłać krótkie wiadomości na Twitterze - o tej porze obserwuje jego działania około 50 zalogowanych osób. Jedzie do szkoły autobusem, rozmawiając z przyjaciółmi, sprawdzając równocześnie swoje konto na Facebooku, ściągając z sieci pliki muzyczne, które właśnie polecił mu któryś z jego kolegów i wyszukując w sieci informacje potrzebne na lekcje geografii. Jest godzina 8.45 i Joe zdążył już spędzić online ok. 1 godz. i 20 minut. Dociera do szkoły, za chwilę zacznie swój typowy dzień szkolny.
Joe mieszka w Stanach Zjednoczonych, Sahil mieszka w Indiach a Piotrek mieszka w Polsce. Miejsce fizyczne ani imię nie mają tutaj znaczenia. Każdy z nich jest uczniem, każdy znaczną część swego życia spędza w sieci. Nasuwa się pytanie: na ile szkoła "mieści się" w tym ich "podwójnym" świecie? Gdzie jest jej miejsce?
Przykład 22
Nauczyciel języka angielskiego Tom McHale siada z filiżanką porannej kawy i włącza komputer stojący na jego biurku w klasie. Jest godzina 6.50 i ma około 45 minut do momentu, gdy jego nieco zaspani uczniowie zaczną pojawiać się w klasie na lekcję dziennikarstwa. Tom loguje się i otwiera swój blog w szkolnej sieci intranet. Zaczyna od szybkiego przeglądu nagłówków z New York Timesa, które wyświetliły się na stronie głównej, wybiera jeden z linków, aby przeczytać historię na temat raportów wojennych, która powinna zainteresować jego studentów podczas zaczynającej się za chwilę lekcji dziennikarstwa. Szybko klika "przekaż" w pasku narzędzi serwisu Furl3, dodaje krótką notatkę i zapisuje link w katalogu "Dziennikarstwo". W jednym kroku zachowuje adres strony do późniejszego użycia i równocześnie wysyła automatycznie ten link oraz powiązaną z nim notatkę za pomocą RSS do uczniów klasy dziennikarskiej. W ten sposób, gdy tylko uczniowie zalogują się zobaczą nagłówek artykułu i aktywny link do jego treści. Następnie Tom sprawdza raport z listą wpisów opublikowanych przez uczniów od poprzedniego wieczoru na ich osobistych blogach. Widząc jedną szczególnie interesującą wypowiedź, wpisuje swój komentarz z pochwałą za "dobrą robotę" i zauważa, że już wcześniej kilku uczniów zamieściło pozytywne opinie o tym poście. Adres tego postu również zapisuje w serwisie Furl, tym razem w katalogu "Dobre praktyki". Jest godzina 7.00.
Will Richardson, autor książki, z której pochodzi powyższy przykład, opisuje szczegółowo kolejne 25 minut, które Tom wykorzystuje w sposób podobny do opisanego powyżej. Sprawdza w tym czasie pocztę, kopiuje na iPoda nagranie wywiadu, który jego uczniowie przeprowadzili z dyrektorem szkoły w ramach realizowanych projektów grupowych - odsłucha nagranie, gdy będzie wracał ze szkoły do domu. Jeżeli będzie tego warte, opublikuje je na szkolnej stronie dotyczącej podcastów, która ma ok. 130 subskrybentów, głównie rodziców.
Być może Joe jest uczniem Toma, jedzie szkolnym autobusem na lekcję dziennikarstwa, za chwilę spotkają się w szkolnej klasie. Obaj spędzili już tego ranka sporo czasu w przestrzeni wirtualnej, mają w niej "punkty wspólne", dla każdego z nich technologie informacyjno-komunikacyjne są częścią codziennej rzeczywistości, a więc także szkolnej nauki.
Trochę liczb
Ilu nauczycieli funkcjonuje tak, jak Tom? Trudno powiedzieć. Z pewnością tacy istnieją, a przytoczony przykład ma ukazywać, iż wykorzystanie internetu w nauczaniu wcale nie musi być bardzo czasochłonne, o ile właściwie zorganizuje się pracę. Ilu uczniów zaczyna dzień tak, jak opisany w przykładzie Joe? Prawdopodobnie wielu, znacznie więcej niż nauczycieli. I nie zależy to od kraju. Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie, podróżując środkami komunikacji miejskiej do szkoły lub na uczelnię, albo spojrzeć na wyniki statystyk. Jak pokazują np. najnowsze4 wyniki badań prowadzonych przez Pew Research Center5, 93 proc. amerykańskich nastolatków korzysta na co dzień z internetu, 90 proc. z nich to aktywni uczestnicy serwisów społecznościowych (np. Facebooka), 75 proc. posiada telefon komórkowy lub smartphone, 60 proc. ma własny komputer. Podobne badania, przeprowadzone w Polsce przez firmę Gemius, publikowane np. w raporcie strategicznym IAB6 wskazują analogiczne wartości. 96 procent osób w wieku 15-19 lat deklaruje na przykład, że posiada dostęp do internetu, tym samym jest to najliczniejsza grupa internautów w Polsce.
Możliwości "techniczne" są jak widać podobne. Mimo występujących w skali kraju różnic pomiędzy poszczególnymi regionami czy też pomiędzy dużymi miastami i mniejszymi miejscowościami, dostęp do technologii komunikacyjnych wydaje się nie stanowić istotnej przeszkody w upowszechnianiu ich edukacyjnych zastosowań. Pora zatem przyjrzeć się praktycznemu wykorzystaniu tych możliwości.
Edukacja w sieci i poprzez sieć - Polska i świat
Drugim warunkiem, obok dostępu do internetu, niezbędnym do rozwoju edukacji opartej na wykorzystaniu nowoczesnych technologii jest zapewnienie środowiska nauczania. Najistotniejszym trendem ostatnich lat, który zaciera różnice pomiędzy edukacją online i edukacją w klasie szkolnej czy sali wykładowej, jest przeniesienie nauczania i uczenia się do otwartego środowiska sieciowego. Co to oznacza? To już nie tylko łatwy dostęp do niekomercyjnych platform e-learningowych, wśród których zdecydowany prym wiedzie Moodle. Otwarty dostęp ma dziś wiele wymiarów. Jednym z nich jest udostępnianie zasobów w sieci przez najbardziej prestiżowe uczelnie w różnych częściach świata. Zapoczątkowana przez MIT inicjatywa Open Courseware trwa już 8 lat i w tym czasie znalazła wielu naśladowców. W Polsce ten trend również ma swoich zwolenników, ale są nimi głównie studenci i wykładowcy, którzy chętnie sięgają do zasobów udostępnianych na licencji Creative Commons.
Natomiast w kwestii publikowania zasobów własnych panuje znaczna powściągliwość. Choć wiele uczelni posiada własne instalacje Moodle, to większość publikowanych na platformie kursów i wykładów strzeżonych jest kluczem dostępu. Do nielicznych wyjątków należą inicjatywy podejmowane przez niektóre polskie uczelnie (np. AGH), zaczynające tworzyć zasoby otwarte, ale droga do powszechnej otwartości wydaje się jeszcze bardzo daleka i zależy od wielu czynników, wśród których jedną z bardziej istotnych przeszkód jest niewątpliwie bariera mentalna. Tymczasem świat idzie do przodu i zasoby stają się nie tylko otwarte, ale i mobilne. Inicjatywa firmy Apple oparta na popularności technologii iTunes doprowadziła do powstania środowiska iTunes U, w którym - jak można przeczytać na stronie głównej7 - już ponad 600 uniwersytetów posiada swoje strony domowe, a ponad połowa z nich, włączając w to Stanford, Yale, MIT, Oxford i Berkeley (rysunek 1), udostępnia swoje kursy publicznie i w sporej części bezpłatnie. Na długiej liście uniwersytetów, oprócz najliczniej reprezentowanych uczelni amerykańskich i brytyjskich, znajduje się kilka francuskich, niemieckich oraz pojedyncze uczelnie z Austrii, Holandii czy Norwegii. Nie ma wśród nich niestety uczelni polskich.
Źródło: Berkeley on iTunes U, http://itunes.berkeley.edu/
Jakie korzyści płyną z tego dla polskiego studenta? Może on zobaczyć, jak studiuje się w Berkeley, może korzystać z wiedzy, którą dzielą się wykładowcy tej prestiżowej uczelni amerykańskiej, może poczuć się częścią globalnej społeczności akademickiej. Oczywiście pod warunkiem, że zna język angielski. Nieznajomość języka wydaje się także jedną z barier, które powstrzymują polskie uczelnie przed publikowaniem wykładów w otwartych serwisach. Mimo, iż jest to znakomity sposób promocji uczelni, a w wersji online - także droga pozyskiwania studentów z zagranicy, trudno mówić o popularności tego typu inicjatyw w polskim środowisku akademickim, czy w ogóle edukacyjnym. Tymczasem w wielu szkołach w Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych udostępnianie treści edukacyjnych w formie audio lub wideo jest już powszechną praktyką. Co więcej, wcale nierzadko treści te są tworzone przez uczniów lub studentów. Środowisko iTunes nie jest bynajmniej jedynym, w którym można publikować własne strony zawierające praktycznie pełny serwis edukacyjny online danej szkoły lub uczelni. A nagranie wykładu w formie pliku dźwiękowego, popularnie nazywanego podcastem, czy w formie wideoklipu nie wymaga już dzisiaj ani specjalnego sprzętu, ani szczególnych umiejętności technicznych. Istnieją darmowe i stosunkowo proste w obsłudze programy (np. Audacity, Wink, Windows Media Encoder), które umożliwiają tworzenie i publikowanie plików multimedialnych. Do ich tworzenia wystarczy komputer wyposażony w mikrofon, głośniki oraz kamerę internetową. Można też wykorzystać środowisko przeznaczone do prowadzenia wideokonferencji (WizIQ czy DimDim) i przekazać swój wykład zdalnie, zarówno w trybie synchronicznym, jak i utrwalić go w formie archiwum i udostępniać zainteresowanym w dowolnym czasie.
SaaS - brama do krainy Web 2.0
Ostatnie dwa z wymienionych wyżej środowisk pracy online nie wymagają nawet instalacji jakiegokolwiek oprogramowania na komputerze użytkownika. Należą one bowiem do coraz bardziej popularnych obecnie rozwiązań typu SaaS (Software as a Service), co oznacza, że właściciel danej aplikacji udostępnia ją w sieci za pośrednictwem przeglądarki internetowej, a osoby zainteresowane jej użytkowaniem muszą tylko się zarejestrować. Większość tych usług dostępna jest bezpłatnie, zwłaszcza jeżeli stosowane są do celów edukacyjnych, a nawet jeżeli występuje konieczność uiszczenia opłaty (zwykle jest to tzw. pakiet Premium) to są to niewielkie kwoty (rzędu 100-150 zł w skali roku).
Rozwiązania typu SaaS dotyczą nie tylko środowisk, w których odbywają się, mniej lub bardziej formalne, wykłady i kursy. Na tych samych zasadach opiera się koncepcja wszelkiego rodzaju serwisów umożliwiających publikację materiałów w postaci elektronicznej. W zależności od kategorii tych materiałów będzie to Picassa lub Flickr, które służą przechowywaniu i publikowaniu zdjęć oraz grafiki, bądź też YouTube, Teachers Tube czy Vimeo, służące udostępnianiu nagrań wideo. Tych serwisów zapewne nie trzeba nikomu rekomendować, ale być może już mniej znany jest serwis zatytułowany Making science visible8, zawierający dość pokaźny zbiór publikacji z dziedziny nauk ścisłych, technicznych oraz medycznych. Zamieszczane tam materiały to nie tylko nagrania tworzone od początku w formie wideo, ale także zarejestrowane wystąpienia konferencyjne, w tym prezentacje plakatów, z podziałem na sekcje odpowiadające zagadnieniom omawianym kolejno przez prelegenta. Taki podział daje możliwość swobodnego odtwarzania wybranych fragmentów wystąpienia. Na rysunku 2., u dołu ekranu widoczne są prostokąty odpowiadające fragmentom zarejestrowanego wystąpienia, kliknięcie na jednym z nich powoduje przejście do powiązanej z nim części nagrania. Wielkość każdego prostokąta jest proporcjonalna do czasu trwania skojarzonego z nim fragmentu.
Źródło: http://www.scivee.tv/node/13866
Internet w swoim bogactwie zawiera serwisy oferujące możliwość tworzenia prezentacji (takie, jak np. ciekawa inicjatywa węgierska o nazwie Prezi9), map mysli (np. rumuńskie Mindomo10) czy treści kursów zdalnych (np. kanadyjskie Udutu11).
W nieznanym terenie potrzebna jest mapa
Wędrując po krainie Web 2.0, można za każdym razem trafić na nowy serwis lub portal. Ich nazwy stają się coraz bardziej "egzotyczne", nie tylko dlatego, że tworzone są w krajach dla nas tak odległych jak Indie czy RPA. Oryginalność nazw wiąże się także z faktem, iż znana i stosowana od lat w środowisku programistycznym praktyka nadawania nazw mnemonicznych zdaje się odchodzić w niepamięć. Dziś modne są akronimy, których źródła znane są tylko autorom. Czym jest Xing lub Jing? Co wybrać: Diigo czy Odijoo12?
Nasuwa się wniosek, że przydałby się jakiś przewodnik. I zaraz za nim pojawia się refleksja - "w sieci jest wszystko", więc może istnieje już taka usługa? Okazuje się, że faktycznie - istnieje. Taką funkcję pełni blog - prowadzony przez Jane Hart - zatytułowany Social media in learning13. Autorka postanowiła codziennie dodawać do blogu informacje na temat kolejnego narzędzia Web 2.0, czyni to konsekwentnie i stale ma co publikować. Dla nauczycieli znających język angielski jest to kopalnia wiedzy, nie tylko informacji - gdyż blog Jane Hart to nie tylko nazwy i adresy, ale także wiele cennych przemyśleń wynikających z praktyki.
Dla tych, którzy lubią rozwiązywać zagadki, jest inna propozycja - również dostępna na blogu prowadzonym przez specjalistę i entuzjastę technologii Web 2.0. Jest nim Steve Wheeler, a jego blog nosi nazwę Learning with 'e's14. W grudniu 2009 roku Steve przygotował dla fanów swojego bloga nietypowy prezent gwiazdkowy - wiersz, wzorowany na Alicji z krainy czarów Lewisa Carrolla - wystarczy wpisać adres: http://steve-wheeler.blogspot.com/2009/12/web-20-wonderland.html - naprawdę warto! Natomiast tym, których nie bawi humor Lewisa Carrolla, a którzy preferują zwięzłe wykazy, pozostaje polecić stronę Go2Web2015 - jej tytuł mówi sam za siebie - jest to rzeczywiście obszerny indeks najróżniejszych stron i serwisów określanych wspólnym mianem Web 2.0.
Można też chodzić przetartymi szlakami
Serwisy typu YouTube, Picassa czy Facebook są dobrze znane dzisiejszym użytkownikom internetu. Młodzi ludzie spędzają w sieci czasem długie godziny, oglądając filmiki na YouTube, przeglądając wpisy na portalach społecznościowych czy blogach. Nasuwa się jednak pytanie: ile nowej wiedzy zyskują w tym czasie? Zapewne niewiele, chyba że ukierunkuje się ich tak, aby musieli podjąć samodzielną próbę budowania tej wiedzy. Z początku budzi to pewien opór, ale po przełamaniu pierwszych obaw okazuje się, że pożytek z takiej aktywności jest wieloraki. Niniejszy przegląd zaczął się od przykładów i tak też się zakończy.
Przykład 316
Jedna z grup studentów pierwszego roku otrzymała zadanie zapoznania się z wybranymi serwisami typu SaaS. Praca realizowana była w zespołach trzyosobowych. Należało przygotować prezentację, w której zostaną omówione zasady funkcjonowania danego serwisu, możliwości, jakie on oferuje oraz wymienione jego zalety i wady. Prezentacja musiała zakończyć się opinią (pozytywną lub negatywną) wraz z uzasadnieniem, a całość miała się zmieścić w przedziale czasowym 10-15 minut. Wystąpienie każdego zespołu było oceniane przez koleżanki i kolegów z grupy. Najważniejsze obserwacje z tego zadania zostaną przedstawione na przykładzie serwisu Wikis in Education17. Bazuje on na środowisku Wetpaint, które umożliwia współpracę zdalną i wspólne redagowanie dokumentów w oparciu o mechanizm wiki. Przygotowana prezentacja zawierała sporo krytycznych uwag dotyczących sposobu wykorzystania serwisu oraz zarządzania nim. Zdaniem studentów przydatność edukacyjna tego konkretnego serwisu była niewielka przede wszystkim ze względu na niekompletność i nieaktualność zawartych w nim treści. Podawali oni przykłady innych serwisów wykorzystujących mechanizm wiki, które w ich opinii są prowadzone z dużo większą dbałością, argumentując że z nich właśnie uzyskali znaczną część informacji, które zawarli w swojej prezentacji. Jednakże z perspektywy zadania realizowanego przez studentów serwis spełnił bardzo ważną funkcję. Dostrzeżone przez nich braki wywołały autorefleksję i zmotywowały do własnych poszukiwań, dzięki czemu dowiedzieli się oni znacznie więcej, a wiedzą tą podzielili się z kolegami i koleżankami. Zaproponowali także własne przykłady wykorzystania wiki, nawiązujące do ich zainteresowań (m.in. uzgadnianie planu wyprawy nad Amazonkę). Dla pełności obrazu należy jeszcze dodać, iż do momentu prezentacji dla niektórych studentów określenie wiki było po prostu synonimem Wikipedii.
Czas zacząć
Podane przykłady portali i usług sieciowych mogą stanowić punkt wyjścia dla własnych poszukiwań i eksperymentów edukacyjnych. Trzeba tylko zdobyć się na odwagę i próbować coś zmienić. A przede wszystkim trzeba dostrzec potrzebę zmian. Kreda i tablica, a nawet komputer z dostępem do internetu, który wykorzystywany jest do kopiowania informacji z sieci, przestają być wystarczającymi środkami dydaktycznymi. Aby edukacja przynosiła efekty, musi być dobrze osadzona w realiach życia. Nie można jednak zapominać, że uwarunkowania, w jakich żyje i kształci się człowiek, podlegają nieustannym zmianom. Gwałtowna ekspansja technologii komunikacyjnych zwiększyła tempo tych przeobrażeń, a to oznacza, że i zmiany w edukacji muszą następować szybciej. Współczesny uczeń - niezależnie od tego, w jakim jest wieku - oczekuje informacji łatwo dostępnej, aktualnej i podanej w wygodnej, a zarazem atrakcyjnej formie. Oczekiwania te dotyczą również szkół i uczelni. W listopadzie 2005 roku, podczas II konferencji Rozwój e-edukacji w ekonomicznym szkolnictwie wyższym, prof. Cieślik wskazywał możliwości, jakie pojawiają się przed polskim e-learningiem w związku z otwieraniem i udostępnianiem zasobów edukacyjnych przez najbardziej renomowane uczelnie, głównie amerykańskie, takie jak: MIT czy Berkeley. Profesor odwołał się wówczas do znanej z ekonomii koncepcji "korzyści z zacofania"18, utrzymując, że może ona także zostać zastosowana w odniesieniu do kwestii wykorzystania nowoczesnych technologii w edukacji na poziomie akademickim. Prelegent uzasadniał swoją tezę, podkreślając, iż oto wiedza i doświadczenie dotyczące organizacji procesu dydaktycznego i metod nauczania, będące efektem wieloletniej pracy najwyższej klasy dydaktyków, stoją przed nami otworem19. To od nas zależy, czy zechcemy z nich skorzystać - dotyczy to zarówno studentów, jak i ich nauczycieli. Od tamtego wystąpienia minęły już ponad cztery lata, ale postawiona wówczas teza wydaje się być ciągle aktualna. Pytanie tylko jak długo?